zczególnie ciekawe w historii miasteczek z północy rejencji opolskiej może być coś co określić można obrazowo burzą i naporem. To wyraziste porównanie najlepiej chyba charakteryzuje klęski, pożary i odradzenie się wyniszczonych osad. Można w ciemno stawiać dolary przeciw orzechom, że w Wołczynie było nie inaczej. Dowód ? Proszę uprzejmie ! Wystarczy zajrzeć do monografii miasta i przekartkować kilka stronic, by natrafić na tropy. Bez wysiłku można prześledzić klęski spowodowane przez epidemie, wyludnienia po pożarach. A zaraz potem katalog przywilejów skłaniających tułaczy z innych rejonów nie tylko Śląska i Polski, ale i całej Europy do szukania szczęścia nie gdzie indziej ale właśnie tutaj. Osiedlali się w Wołczynie przepędzeni z Czech husyci, budowali swoje warsztaty tkacze i szklarze poszukujący spokoju i najlepszego miejsca do stabilizacji. Pojawili się w okolicy także wypędzeni z Polski arianie. W jednym mieście zgodnie i bez awantur - przynajmniej nic o tym szerzej nie wiadomo - koegzystowali ludzie różnych nacji, i wyznań religijnych. Jedni uczęszczali w niedzielę do kirchy, inni spieszyli w sobotę do synagogi, jeszcze inni śpiewali godzinki w kościele katolickim.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj