Nieoceniony ksiądz Wiśniewski o Chmielniku napisał w jednym z dekantów tak, że skóra marszczy się na plecach. Porównył był miasteczko w guberni kieleckiej do azjatyckiego zbiorowiska w którym zamiast porządku jest zgiełg, harmider i wszechobecny brud. Najlepiej stosunek do prowincji wyrażiny przez erudytę w sutannie ilustruje stwierdzenie, że przyjeżdżać tu nie ma po co, bo jklimat jest niezdrowy i każdy, kto się w miasteczku zjawi zostanie obskoczony przez tłum pachciarzy, pośredników i natrętów usiłujących przybysza otumanić i oszukać...
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj