Gdy wybrałem się z wnukami na toruńskie lotnisko, przechodząc obok pobliskiego lasku, zauważyłem dzika. Zdążyłem chwycić aparat, gdy tymczasem zwierzę wzięło nogi za pas i czmychnęło w zarośla. Musiałem się zadowolić tylko jednym ujęciem i to niezbyt ostrym. Dobrze, że zwierzak nie ruszył na nas, bo wówczas, to my byśmy zwiewali, gdzie pieprz rośnie.
Autor: Lech Kadlec
Skomentuj