Gdy poczułem zapach wypalanej trawy, nie wiedziałem jeszcze, że zbliżam się do pożaru. Słyszałem tylko, że gdzieś daleko, na sygnale, jedzie straż pożarna. Dźwięk syreny jednak zbliżał się do mnie, a ja zbliżałem się do ognia i dopiero teraz spostrzegłem palącą się suchą trawę na niewielkim wzgórku, niedaleko osiedla domków jednorodzinnych, lasku, a co najgorsze - stacji paliw, oddalonej od tego ognia o zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Autor: Lech Kadlec
Skomentuj