Cisza i spokój, śpi prowincjonalne licho. Jakby przyłożyć ucho do ściany jakiejkolwiek chałupy wyraźnie w tej wszechobencej ciszy słychać jak na kuchni pyrkoczą pokrywki na garach z warzonym w każdym domu rosołem. To żadna tajemnica co dzisiaj bedzie na obiad, bo zapach świątecznej polskiej zupy krązy i wiruje nad całym miastem. W powietrzu kłócą się co prawda niedzielne aromaty, ale ten tłusty, oblepiający nozdrza i podniebienie, smakowity aromat zupy z czarnej kury jest wszechobecny.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj