Kraków ma w sobie coś niepowtarzalnego. Odwiedzając go pławimy się w tym czymś z prawdziwą lubością i uwielbieniem. Ni to w oparach dziwnej cyganerii, ni to w jakimś rodzaju wyjątkowości. No i ten odwieczny dylemat krakowskiego przybysza. Zwiedzać czy nie zwiedzać... oto jest pytanie. Może tylko kontemplować, albo zasiąść w jakiejś kawiarence na Kazimierzu i patrzeć na bezład ulicznego życia się toczenia...
Autor: daniel myszkowski
Skomentuj