Mea culpa... byk wielki jak byk. Swoją drogą mi zawsze się myliło, gdzie mamy granicę z Czechami, a gdzie już ze Słowacja. Tak samo, jak na wschodzie zawsze mam wątpliwości, czy jestem na granicy białorusko-polskiej, czy może już na polsko-litewskiej :-).
A tymbardziej jak była Słowacja ( za ks.Tiso) to nie było nawet tamtej strony granicy przez pewień czas. Dzisiaj jak jest znowu Słowacja, to czyj jest ten drugi, południowy brzeg ? No czyj ?
Hmmm... ów spływ tratami Przełomem Dunajca jest na tyle skomercjalizowany, że daje równie dużo wrażeń, co wizyta w Kopalni Soli Wieliczka... szybko, po łebkach, nie ma czasu na emocje. Osobiście polecam spływ samodzielny kajakiem lub pontonem - wbrew pozorom to nic strasznego lub wycieczkę rowerem wzdłuż brzegu Dunajca po czeskiej stronie granicy. Oba doświadczenia dostarczają zdecydowanie więcej wrażeń...
Skomentuj