Górskie szałasy nieuchronnie znikają z pejzażu polskich gór. Nie użytkowane popadają w ruinę, inne przerabiane są na domki letniskowe lub dacze. Jeszcze kilka lat temu pełno ich było na górskich łąkach Podhala, żywieckich halach, czy gorczańskich polanach. Stanowiły naturalne miejsce odpoczynku podczas górskich wędrówek. Nawet jeśli były zamknięte, co zdarzało się kiedyś nader rzadko, oferowały przyzbę, jakiej pozazdrościć by im mogła niejedna nowobogacka willa. Czasem były także schronieniem. W zimie chroniły przed wiatrem i zacinającym śniegiem, jesienią przed deszczem, latem dawały cień i wytchnienie od lejącego się z nieba skwaru. A kiedy część z nich zapełniła się zwiezionym z pól sianem pachniały... górami.
Autor: Beata Biernat
Skomentuj