W Lanckoronie jak wszędzie w Galicji. Zycie koncentrowało się zawsze na placu wytyczonym krokami. Sto metrów, na sto metrów flankowały ulice biegnące w cztery strony świata. W wyznaczone na jarmark dni na plac wjeżdżały wąsągi z których chłopstwo z całej okolicy handlowało na potęgę barachłem i badziewiem, bo niby czym innym ? Klimat przeszłości wyznacza w takich miejscach jak rynek w Lanckoronie miejsce na przyszłóść. Nic dziwnego, że tu jest dopiero, ale życie !
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj