A wracając do Lubonia. A może na Luboń. W schronisku poznaliśmy dziewczęta z Krakowa. Fajne dziewczęta z Krakowa! I integrowaliśmy się z nimi, dzieliliśmy się jedzeniem, piciem i opowieściami. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za wspólnie spędzone chwile, ale najbardziej chyba za to, że przetarły dla nas szlak, którym dotarliśmy na szczyt! Bez nich, byłoby nam ciężej.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj