Że niby, co? Tak po prostu wejść na Szczebel? Bez specjalnego przygotowania? Z marszu? Po jednej nocy spędzonej w schronisku na Luboniu Wielkim? Hehe... I to jeszcze w przemoczonych butach, bez kompasu, aktualnej mapy. Dobre sobie Robaczki! Wiele razy chciałem, i jakoś nigdy mi się nie udało, a wy tu pierwszy raz dopiero. Co wy możecie wiedzieć! I co z tego, że już kawał przeszliśmy? Następnym razem spróbujemy. Dziś się nie uda. Jestem pełen złych przeczuć. Wróćmy czerwonym do Mszany i zbierajmy się już do domu! No, trochę asfaltem będzie, ale późno już jest. Zamieć nas jeszcze w lesie zastanie i do wieczora będziemy błądzić! Ale z was uparciuchy, no! No dobra, idźcie kawałek, ja schodzę do tej Mszany. Nie powinniśmy się rozdzielać. Wiem to! Przepadną beze mnie. Halo? Mówcie szybko, bo mi bateria siada! Że co? Znaleźliście szlak? No to poczekajcie na mnie! Już do was idę.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj