Uwielbiam siedzieć przed domem i wpatrywać się w wieżę kościoła w Płocicznie. Mogę to robić godzinami. Za jakiś czas po prawej stronie zacznie wschodzić księżyc, na chwilę podświetli sylwetki sosen, zza których wychynie, by potem całe światło oddać białej wieży kościoła. Teraz księżyc i wieża będą współistnieć jedno od drugiego zależne i wzajemnie zniewolone. Wydawać by się moglo, że wieża zginie, gdy zajdzie księżyc, a księżyca blask rozpłynie się w pustce nocnego nieba, gdy nie będzie koncentrować go wieża. Nagle coś zaszeleści pod płotem... to jeż dołączył do tego widowiska...
Autor: Szymon Narożniak
Skomentuj