Nie czuję chłodu, mimo że buty i nogawki są przemoczone rosą. Drobne kamyki usuwają się spod nóg, łatwo skręcić nogę. Ostrożnie, powoli schodzę z Chabówki. Posiedziałbym sobie jeszcze na niej wśród pól aby popatrzeć na gorczański krajobraz zalany świeżym światłem poranka. Jednak obowiązki wzywają. Trzeba wrócić do Poręby, obudzić i zmobilizować do przygotowań resztę wycieczki. Bo jeszcze śpią w najlepsze pod cieplutkimi kołderkami. A na ten dzień zaplanowaliśmy nie byle co - podejście na Turbacz. Z dumą stwierdzam, że jak na początkujących turystów górskich, moi towarzysze poradzili sobie świetnie!
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj