Na przeciwko mnie, siedzi pani w średnim wieku i wygląda na niespokojną. Zdegustowana, zbulwersowana niefrasobliwością młodzieży. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Studentka też nie czuje się komfortowo w takiej sytuacji. Spracowani panowie drzemią na swoich miejscach i chyba nie mają świadomości, co dzieje się w składzie. Czasem otworzą jedno oko i przyzwalająco łypną nim na bluzgających młodzieniaszków. Nie dojdzie do żadnej interakcji. Oni sobie, my sobie. Wiem, że nam, pasażerom, raczej nic nie grozi ze strony wulgarnych chłopaczysk, ale jednak czuję się nieco sterroryzowany. Chociażby ze względu na tą panią na przeciwko, mam ochotę wstać i przemówić do rozsądku chuliganom. Zwrócić im uwagę, poprosić, żeby przestali, ale ich jest sześciu, a ja jestem sam. Nie jestem bohaterem westernu. Siedzę cicho i cieszę się, kiedy pociąg rusza. Być może przeklinany wielokroć przeze mnie hałas panujący w starym kiblu okaże się tym razem błogosławieństwem. Może zagłuszy te wszystkie plugawe przekleństwa i uczyni podróż bardziej znośną.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj