W końcu młodzi wysiadają. W przenośni i dosłownie. Niepyszni opuszczają śmierdzący skład i ze spuszczonymi głowami rozsypują się po peronie i idą w swoje strony. Panie w średnim wieku jadą dalej. Wciąż głośno rozmawiają i przeklinają. Stare weteranki. Nikt im nie podskoczy. Nie stronią od komentarzy na temat współpasażerów wysiadających na stacjach. Wystarczy, że ktoś się im nie spodobał, że był inaczej albo nieco niechlujnie ubrany. Zawsze się znajdzie jakaś drzazga w oku bliźniego, której warto poświęcić kilka słów złośliwości. To bardzo skraca i urozmaica podróż. Robotnicy śpią, albo udają że śpią.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj