Tadzio i Basia, zwyczajni ludzie z Polski, którzy żyją nie tak jak wynika z konwenansu, ale tak jak im się podoba. Pojawili się pod Chmielnikiem trzy lata temu znikąd, a dokładniej z Gdańska, chociaż rodem pochodzą gdzieś spod Jeleniej Góry. Przyniósł ich w kieleckie wiatr i na dłlużej tutaj akurat zapuścili korzenie. Pojawili się w campingowej przyczepie, zajęli kawałek ziemi na zakręcie drogi w Śladkowie, zostali i są. Baśka wymyśla figury z patyków, a Tadek to wszystko struga kozikiem i ustawia na polu. Nazywaja się sami "artystami ludowymi" i jak podkreślają z dumą działają absolutnie nonprofit, bo z niczego robią coś dla wzystkich, czyli innych. Posadowieni ze swoją galerią tkwią przy ruchliwej drodze z Tarnowa do Kielc i żyją. Z niczego, czyli z powietrza i renty Tadeusza. We dwoje, jak dwa kawałki tego samego jabłka. Są na przekór wszelkiemu, bez wyjątku dobremu albo złemu losowi...
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj