Można iść, iść, wywrócić się do góry kołami i nie natrafić na zamek w Bierutowie. Bo zamek to w tym przypadku powiedzenie rzucone mocno na wyrost. Owszem, barokowa brama prowadzi na jakieś zarośnięte chwastami podwórco, które z biedą uznać można za niegdysiejszy dziedziniec. Po lewej stronie kilkupiętrowa, zapuszczona chałupa ozdobiona pokrytymi liszajami rdzy tablicami i szyldami. Po prawej sklecone z byle czego i byle jak graciarnie na węgiel. A jest jeszcze złomek ułożonego z otoczaków muru. Tylko tyle i aż tyle pozostało z dawnej rezydencji wrocławskiego księcia Henryka I Białego. Zamek był co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości okazałą rezydencją Wirtembergów, ale dewastację popadł gdy budowlę przekazano administracji leśnej. Nie było to w naszych, ale odległych o co najmniej 150 lat czasach. Na początku minionego stulecia wyburzono zrujnowane skrzydła, przeprowadzono generalny remont, przystosowując je na nową siedzibę pruskiego następcy tronu. Po wojnie w zamku nadleśnictwo sąsiadowało zgodnie z przedszkolem \"Leśne Duszki\".
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj