Na przeciwko pięknego kościoła św. Wojciecha w Książku Wielkim, za pasem kamienic stoją sobie cicho i niszczeją w najlepsze ruiny synagogi z końca pierwszej połowy XIX wieku. Wiele przeżyła, jeśli można tak napisać o martwej budowli. W 1915 ucierpiała podczas działań wojennych. Dwadzieścia lat później strawił ją pożar a potem przyszli hitlerowcy. Gdy zostali przepędzeni, w bożnicy nie miał się kto modlić. Przez lata pełniła funkcje magazynu. Dziś najczęściej odwiedzają ją amatorzy czegoś mocniejszego. Być może rozlatujące mury służą im czasem jako swoista ściana płaczu. Zamiast karteczek z modlitwami zostawiają puste buteleczki po alkoholu i przepojkach.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj