Mała S. zobaczyła, jak fajka wpada pod łóżko. Szybko dała nura, aby ją znaleźć i podać swojemu dziadkowi. Nie chciała płatać figli, chciała być pomocna, ale staruszek, czemuś rozeźlony, błędnie ocenił intencje wnuczki. Chwycił za chudą nóżkę i wyciągnął przestraszoną dziewczynkę. To nie mogło być przyjemne. Próbowała się ratować, wbić palce w klepisko, ale nie mogła nic poradzić. Wiedziała, że dziadek jest zły. Nie rozumiała dlaczego. Zapamiętała to na całe życie. Opowiadała mi o tym kilka lat przed śmiercią. Taka nic nieznacząca historyjka z wczesnych lat 20. ubiegłego stulecia. Być może najwcześniejsze wspomnienie mojej babci. Chodzę po dnie stawów hodowlanych, z których kilka tygodni temu spuszczono wodę i zastanawiam się, w którym miejscu stał dom mojego prapradziadka. Wypatruję śladów po fundamentach. One jedyne świadczą o przeszłości tego miejsca. I może jeszcze te pnie, które wyglądają jak potwory nie z tego świata, próbujące wydostać się z cuchnącej mułem brei.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj