Wczoraj wieczorem na Luboń przybyła grupa przewodników i ich dwie gitary. Podchodzili nocą od Glisnego najbardziej stromym odcinkiem Małego Szlaku Beskidzkiego. Mamy nadzieję na dobrze wydeptaną ścieżkę, którą wygodnie sobie zejdziemy. Nic z tego, leży na niej śnieg. Przewodnicy, którzy po nocy spędzonej na śpiewaniu wyruszyli już ku Kudłaczom, opowiadali, że niektóre odcinki musieli pokonywać na czworaka. Takie tam gadanie, myślę sobie. Znam ten szlak. Owszem, jest stromo, ale nie aż tak. A jednak! Zimą to nie to samo. Jak mogłem o tym zapomnieć. Jeszcze jedno zdjęcie, bo wąski prześwit między drzewami i widok na Beskid Wyspowy całkiem ładny, a potem to już prawię do samego Glisnego zjazd na zadku. Na szczęście spodnie nie przetarły się. Chłodno by było...
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj